Możemy porozmawiać? Po ostatnim piątku października mam kilka pytań i pomyślałam, że jak komuś je zadam, to może uzyskam kilka ważnych dla mnie odpowiedzi. I może wtedy zrozumiem. To co – masz chwilę?
Nie musimy niczego zmieniać. Ja jestem osobą, która pracuje w szkole, być może nawet Twoje dziecko jest w mojej grupie, choć nie wiemy tego na pewno. Nie wiemy nawet, czy Twoje dziecko chodzi do szkoły, w której pracuję. Nie szkodzi. Ty z kolei jesteś rodzicem – możemy mówić sobie na “ty”? Tak będzie po prostu łatwiej…

No więc jesteś Ty – rodzic, jestem ja – nauczycielka i jest Twoje dziecko wśród innych dzieci w szkole. I jeszcze jest nam tutaj potrzebny ostatni piątek października, dzień, w którym szkoły mogą zorganizować u siebie tak zwany “Tęczowy piątek”. Dzień z założenia ma pokazać uczniom LGBTQ+, że są w porządku tacy, jacy są, że mogą w szkole czuć się bezpiecznie i że w szkole pracują osoby, z którymi mogą porozmawiać – bez lęku, że będą osądzeni czy odrzuceni. To wszystko.
Nie wiem, czy jesteś rodzicem, który jest ZA, czy jesteś wśród tych, którzy są PRZECIW. I wcale nie muszę i nie chcę tego wiedzieć – jest dobrze tak, jak jest. Ty rodzic, ja nauczycielka i Twoje dziecko. Bez kontekstów politycznych czy światopoglądowych. Ja chcę po prostu zadać Ci kilka pytań, które chodzą mi po głowie od ostatniego piątku października. Mogę?
Z jakimi złymi ludźmi boisz się, że się spotka?
Co złego może spotkać Twoje dziecko w takim dniu w szkole?
Co złego usłyszy?
Czy ktoś może zmienić Twoje dziecko tak po prostu? Czy Twoje dziecko nie powie Ci o tym?
Czy to możliwe, żeby przez jeden taki dzień Twoje dziecko stało się homoseksualne?
Co się zmieni, jeśli okaże się, że kolega z grupy Twojego dziecka jest homoseksualne?
Czy jest możliwe, że Twoje dziecko jest wśród tych osób, które szykanują tego ucznia?
Hej, a bierzesz pod uwagę taką możliwość, że Twoje dziecko jest gejem, lesbijką?
Jesteś pewien, pewna, że jest heteroseksualne?
Jesteś pewien, pewna, że powiedziałoby Ci, że czuje pociąg do osób o płci tej samej, co jego własna?
Spróbujmy założyć – tylko założyć – że Twoje homoseksualne dziecko jest nękane w szkole z powodu swojej orientacji seksualnej. Chciałbyś, chciałabyś, żeby usłyszało w szkole, że jest akceptowane takie, jakie jest? Żeby się nie bało, że dostanie od kolegów? Tak po prostu?
To teraz dla równowagi załóżmy, że twoje dziecko jest heteroseksualne. Chciałabyś, chciałbyś, żeby jego kolega, koleżanka usłyszała od niego, że może na niego liczyć? Że stanie w jego obronie? Że nie będzie się z niej, z niego śmiało? Jak by to było mieć takie dziecko?
To wszystko. Takie pytania krążą mi po głowie i poczułabym dużą ulgę, gdyby ktoś mi na nie odpowiedział. Jako rodzic dziecka, bez kontekstów, bez patrzenia na to, co mówią inni.
Na koniec chciałabym Ci opowiedzieć, jak ja spędziłam ten dzień z moją grupą. Masz jeszcze chwilę? Tak, pracuję z sześcio- i siedmiolatkami, dlaczego pytasz? Nie, nie są za małe na rozmowy na TAKIE tematy, zaraz Ci powiem, jak było.

Chciałam porozmawiać z nimi na dwa tematy, dlatego poświęciłam na to dwa kręgi, czwartkowy i piątkowy.
W czwartek poprosiłam, żeby w dwóch grupach (dziewczyny oddzielnie i chłopcy oddzielnie) podzielili różne czynności, zawody czy elementy związane z wyglądem na typowo damskie (dziewczęce) i męskie (chłopięce). Kiedy każda grupa zrobiła to zadanie, spotkaliśmy się w kręgu i zaczęliśmy o tym rozmawiać. Co ciekawe, podczas wspólnej rozmowy okazywało się, że tak naprawdę trudno jest mówić o podziale świata na damski i męski, bo nic nie stoi na przeszkodzie, żeby każdy próbował w swoim życiu tego, czego pragnie. Żeby wyglądał tak, jak chce, żeby okazywał emocje, które ma w sobie, żeby próbował takich wyzwań, jakie grają mu w duszy. Bez względu na płeć.
W piątek przeczytałam dzieciom książkę “To wszystko rodzina” Alexandry Maxeiner i Anke Kuhl. W sumie słowo “przeczytałam” nie pasuje tu za bardzo, bo była to raczej rozmowa inspirowana kolejnymi stronicami tej książki. Autorzy w sposób otwarty i nieoceniający informują po prostu, że na świecie żyje mnóstwo bardzo różnych rodzin. Są rodziny wielodzietne i rodziny bez dzieci, są też tacy, którzy mają jedno dziecko. Ludzie są razem albo się rozwodzą, po rozwodzie są przyjaciółmi lub wrogami na śmierć i życie. Są dzieci, które mają dwie mamy, są dzieci, które zostały adoptowane, są też dzieci, których rodzice po rozwodzie pobrali się z innymi osobami i te dzieci mogą mieć sporo przybranego rodzeństwa.
Czy coś z tych informacji jest nieprawdą? Czy nie jest tak, że na świecie żyją ludzie, którzy zakładają bardzo różne rodziny? I o tym rozmawialiśmy. Z ust dzieci nie padła ani jedna ocena, nikt nie był oburzony jednopłciowym związkiem, nikt się nie śmiał, nie szydził, ba – nikt się szczególnie niczemu nie dziwił.
I tyle. Taki był “Tęczowy piątek” w mojej grupie.
Czy stało się coś złego?
Tak bardzo potrzebuję odpowiedzi….
Mam na imię Renata, w Sparku działam z grupą 1-3. Kiedy opuszczasz mury szkoły “tradycyjnej”, aby pracować w Sparku, to nie ma opcji – często po prostu stajesz (fizycznie lub w przenośni) i w zadziwieniu i mówisz do siebie “a więc da się w ten sposób!” Ja w każdym bądź razie tak mam i po prostu muszę o tym pisać. Dlatego ten blog – żeby opowiedzieć Wam, jak jest w Sparku 😉